Archiwum 21 września 2003


wrz 21 2003 Moje początki w LO
Komentarze: 2

Więc tak: ja, która w gimnazjum była jednym z największych tchórzy, poszłam do LO sama, samiuteńka. Nikt z mojej starej klasy nie składał papierów do tej budy, a ja musiałam jakoś to przeżyć. Teraz jednak nie żałuję bo przynajmniej miałam "nowy start". nikt nic o mnie nie wie, nie zna mnie takiej jaka byłam kiedyś. A zmnieniłam się i to bardzo: przebiłam uszy (łącznie 5x), zrobiłam sobie ciemno fioletowe pasemka, zmieniłam fryz i styl ubierania. Już nie jestem "szarą myszką" napewno.

Na początku miałam stresa, ale juz drugiego dnia było lepiej... Poznałam fajnych gostków :) i w ogóle. szczególną uwagę zwróciłam na Kamila, a on chyba na mnie. Ale wolę nie jarać się myślą o tym bo potem wyjdzie że to moje zwidy czy coś, ale jednak te jego oczy...

Kiedy już doszło do "zapoznania" z męską częścia mojej klasy (13 facetów!!!!!) zrozumiałam, że mój wybór co do szkoły nie był taki zły. Niewiem czemu, ale zawsze jakoś tak lepiej dogadywałam się z męską częścią społeczeństwa, niż z żeńską, a moje kumpelki z klasy chyba to zauważyły. A jak na razie wszystkie oprócz jednej (a o tym niżej) wydają się być ok.

Mimo że zmieniłam się w prawie 100% (oczywiście zewnętrznie, no i usunęłam tego tchórza zza moich pleców) mój pech dalej mnie prześladuje. Oczywiście siedzę w ławce z dziewczyną, ale za to jaką! Kujon nad kujony (a wiem co piszę- minęły już 3 tygodnie od początku szkoły!) Nie trawię tego, ale nie mogę jej wypuścić z ławki (siedzę oczywiście w ostatniej) bo to biedne naiwne dziecko oprócz tego, że robi mi zadania, to jeszcze przynosi książki itp. Na lekcjach jest może nudno, choć nie zawsze. Obok mam Angelę (w każdym z 4  rzędów są łączone ławki- po 4) i znią mogę sobie troche pogadać.

A tak w ogóle to moje klasa jest extra, ale szkoła do dupy

sad_only : :